Przemyślenia na temat książki autorstwa Michaela Pearl'a: "Małżeństwo po rozwodzie"
Poniższy tekst będzie miał sens głównie dla tych, którzy przeczytali książkę o której piszę.
Chciałbym odnieść się do książki jaka pojawiła się ostatnio na polskim
rynku chrześcijańskim, a ściślej mówiąc, w kręgach ewangelicznych, wydanej
przez oficynę Vocatio. Autorem jest Michael
Perl a tytuł: „Małżeństwo po rozwodzie” (dosowne tłumaczenie angielskiego
tytułu to: Biblia w temacie rozwodu i powtórnego małżeństwa, Bible on Devorce
and Remarriage). Jeżeli chodzi o ten temat, to z tego co wiem, jest to jedyna
pozycja po polsku wydana drukiem. Do tej pory dostępne były artykuły w
internecie czy na łamach czasopism poszczególnych denominacji, kazania w
internecie, publikowane stanowiska w tej kwestii poszczególnych denominacji,
krążące nagrania jakiegoś mówcy przedstawiające takie czy inne poglądy oraz
oczywiście różne fora internetowe (gdzie dość anonimowo ścierały się poglądy
różnych osób). Postarałem się więc o egzemplaż ww pozycji by zapoznać się z
poglądem. Z okładki można już trochę wywnioskować tendencję kierunku rozważań na
podstawie podtytułu: „Czy rzeczywiście każde małżeństwo po rozwodzie nie ma
Bożej akceptacji?” Przypomina mi to pytanie zadane pierwszej kobiecie, które
możemy znależć na pierwszych stronach Biblii: Czy rzeczywiście Bóg powiedział?
(ale to już taka moja osobista dygresja). Recenzja z tyłu książki sugeruje iż
jest to dogłębna analiza semantyczna i kontekstualna tekstów Pisma Świętego,
oraz, że autor przeprowadził rzetelną analizę tekstów biblijnych. Również tam
można przeczytać słowa przynoszące jakąś formę otuchy dla osób w powtórnych
związkach. Widnieje zdanie sugerujące że: „nie wszystkie poglądy dotyczące
rozwodów i powtórnych małżeństw głoszone przez środowiska, dla których
religijność jest wartością nadrzędną, są w stu procentach prawdziwe”.
Niestety muszę zacząc od wstępu wydawcy. Już pierwsze zdania są atakiem na
ludzi myślącymi inaczej niż wydawca porównując ich do faryzeuszy i uczonych w
piśmie z wypowiedzi negatywych Pana Jezusa, nakładającymi ciężary na barki
ludzi a sami palcem ruszyć nie chcą, sugeruje się też pogmatwanie interpretacji
Pisma, bez analizy kontekstualnej, będących wyrazem osobistych przekonań
tłumaczy lub interpretatorów Pisma Świętego. No cóż należy więc będzie poddać
próbie czy ta pozycja rzeczywiście jest tak rzetelna dogłębna jak jest to nam
sugerowane. Wydawca twierdzi, że są jednak sytuacje gdzie rozwód jest jedynym
zdrowym i rozsądnym rozwiązaniem. Jako przyczynę rozwodu wymienia między innymi
zdradę i zaangażowanie w pornografię. A może byśmy oczekiwali od
chrześcijańskiego wydawcy jakiegoś poselstwa o pokucie, przebaczeniu,
pojednaniu i odnowieniu coś co właściwie chrześcijaństwo powinno promować i co
jest esencją przekazu Ewangelii? Mam wrażenie iż wstęp pisała osoba bardzo
mocno, może nawet osobiście, przeżywająca krzywdę kobiet w chorych związkach.
Sposób w jaki odnosi się do czasu starotestamentowego i kilkukrotnie porównując
do współcześnie uciemiężonych kobiet w islamie.
Inną myślą wydawcy jest
przedstawianie Jezusa wytykającego faryzeuszom ich błędy w rozumieniu Pisma.
Akcent jest tak jakby to oni myśleli radykalnie a Jezus łagodził przepisy
natomiast było całkiem odwrotnie. To uczeni w Piśmie byli za rozwodami tylko że
nie byli zgodni co do powodów, a Pan Jezus zaostrzał kryteria co do małżeństwa.
Inną charakterystyczną argumentacją jest stawianie wyjątku wszeteczeństwa,
które tu interpretuje się tendencyjnie, do zaangażowania się w pornografię i
inne zboczenia. Na stronie 11 jest napisane że winę ponosił oddalający mąż a
nie kobieta która wyszła ponownie za mąż, czy poślubiający ją mężczyzna. W Mt
5:32 jest napisane: A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu -
naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się
cudzołóstwa. Natomiast ani we wstępie ani w całej książce, wogóle nie
wspomniane są fragmenty z Ew Marka czy Łukasza wyrażnie mówiące o
odpowiedzialności za cudzołóstwo, wszystkich zaangażowanych stron jeżeli wejdą
w powtórny związek lub zwiążą się z osobą rozwiedzioną. Sam wspomniany wyjątek
w Mt 5:32 jest sprawą sporną i rozważmy czy wolno ten wyjątek cytować
dobrowolnie. By dowiedzieć się lepiej czego tyczy się wyjątek możemy zastosować
ćwiczenie usuwając część „poza wypadkiem nierządu” więc wtedy mamy:
A ja wam
powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę
naraża ją na cudzołóstwo. Wyrażnie mamy napisane że wyjątek tyczy się
narażania czy prowadzenia do cudzołóstwa, czyli osobistej odpowiedzialności za
czyjś grzech w wyniku osobistych działań. Wyjątkiem jest więc gdy osoba
oddalona, już jest w cudzołóstwie, wtedy nie jest się odpowiedzialnym za jej
grzech. Z końcowego fragmentu tego wersetu oraz z zapisu Ewangelii według Marka
i Łukasza, cudzołożą również ci, którzy opuszczoną poślubiają.
W inny sposób należy podejść do tzw wyjątku w Mt
19:9, ale o tym przy komentowaniu tekstu książki, bo do miego autor
wielokrotnie się odnosi. Wydawca kilkukrotnie obraża tych którzy mają inne
zdanie pisząc: „mam nadzieję, że -podobnie jak autor- będą państwo trzymali się
daleko od bigoterii pozującej na chrześcijaństwo.... oraz „ a to co
rzeczywiście jest grzechem, co zwykle kryje się w głębi serc bigotów
religijnychniech zostanie obnażone....
Proponował bym wydawcy zweryfikowanie tonu i
zachowanie kultury w stosunku do tych którzy mają inne poglądy i byćmoże mają
ku temu podstawę również Biblijną. Autor jak i wydawca uzurpują sobie prawo do
właściwego interpretowania Pisma odbierając jakiekolwiek prawo do myślenia
inaczej i robią to przez dość powszechny w polityce sposób, czyli
zdyskredytowanie oponentów.
Jeszcze jedna myśl z wstępu wydawcy. Dowiadujemy
się iż autor opierał się na King James Bible czyli tłumaczenie ukończone w 1611
roku a więc zawierające dość stare trudne do czytania współcześnie słownictwo.
Wydawca zdecydował się na użycie w polskim tłumaczeniu Nowego Przekładu
Dynamicznego z zastrzeżeniem iż niektóre fragmenty musiały zostać dostosowane
redakcyjnie aby były zrozumiałe i czytelne. Samo powoływanie się na
tłumaczenie, niedostępne jeszcze ogólnie do czytania, jest dziwne. Jeżeli w
dodatku nie wiemy które fragmenty zostały zredagowane i nie możemy porównać do
ukończonego tłumaczenia stawia to w trudnej sytuacji wydawcę. Na ile tekst
został naciągnięty? To co widzę w próbkach NPD to raczej znamiona iż nie jest
to tłumaczenie lecz raczej parafraza sugerująca interptetację tekstu często
dość różna od powszechnie dostępnych na rynku tłumaczeń Pisma Świętego. Mam
wrażenie iż gdyby nie było zamieszczonych komentarzy NPD które nie były
przecież intencją autora i czasem odbiegają a czasem sugerują jakąś konkretną
interpretację fragmentu, to cała książka skurczyła by się o kilkanaście stron.
To tyle na temat wstępu od wydawcy. Przejdę więc do
analizy treści książki. Nie jestem całkowicie negatywnie nastawiony do treści i
do niektórych stwierdzeń przychylam się. Szukając coś na temat autora,
natrafiłem na krótki filmik który był odpowiedzią na pytanie w kwestii
ewentualnego rozwodu osoby udręczonej przez męża tyrana. Odpowiedź autora była
mądra i biblijna więc miałem jeszcze większe oczekiwania czekając na zamówioną
książkę.
Autor pisze że jego poglądy w tej kwestii nie zmieniły się od 50 lat lecz
nie jest to ani dyskwalifikujący ani potwierdzający argument. W odmienności do
pana Pearla na przestrzeni ostatnich kilku lat moje poglądy uległy zmianie na
skutek badania Słowa z jednej strony, a po wtóre, na skutek osobistego
przeżycia duchowego, skaniającego mnie do wgłębienia się w temat powtórnych
małżeństw po rozwodach. Było to też wynikiem obserwacji narastającego problemu
rozwodów chrześcijańskich jak i zaobserwowania pewnego rodzaju ignorowania
tematu poprzez przywódców chrześcijańskich i traktowania tematu że jakoś to
będzie. Objawiało się to w braku właściwego przygotowania narzeczonych do
wejścia w przymierze małżeńskie jak i podchodzenia już do tematu rozpadającego
się małżeństwa. Nauczanie i egzekwowanie od wierzących zachowywania biblijnego
standardu jest tu podstawą, czego jednak nauczać jeżeli samemu nie było się
uczonym, bo przecież 30 czy 40 lat temu w Polsce nie słyszało sie zbyt często o
rozwodach wśród wierzących, a tu nagle bum.
W rozważaniu tekstu z księgo Powtórzonego Prawa 24 w kontekscie dyskusji
Pana Jezusa z uczonymi w Piśmie o liście rozwodowym też znajdują się
nieścisłości. Zapis ten reguluje zaistniałą sytuację rozwodu niż daje
przyzwolenie. W podobny sposób Prawo Mojżeszowe regulowało niewolnictwo, niż je
akceptowało. Autor wymienia 2 rabinów o różnych poglądach na interpretację tego
fragmentui tu też wymienia Rabina Akivę oraz Rabina Hillela.
Nie odrobiona lekcja z historii, a
wystarczyło nawet w Wikipedii zobaczyć kiedy żyli i zorientować się że Rabin
Akiva zmarł około 137 roku naszej ery a więc jeszcze się wtedy raczej nie
urodził. Oponentem więc Hilliela był rabin Shammai i obaj byli współcześni
Jezusowi i to właśnie ich poglądy dzieliły uczonych w piśmie.
Autor bardzo szybko przechodzi do konkluzji wyjątków czy to na podstawie
zapisu o liście rozwodowym, wyjątku z Mat 19;9 oraz interpretacji 7 rozdziału 1
listu do Koryntian. Powołując się na dyspensację zmieniamy pierwotne prawo Boże
dostosowując je do współczesnych warunków. Przykład podany przez autora
pokazujący szabat pilnie przestrzegany kiedyś, gdzie nawet groziła kara śmierci
za pracę w ten dzień a dzisiaj już nie jest tak postrzegany i nie był przez
pierwszych chrześcijan. Czy zatem wszystkie normy Bożego prawa się zmieniły?
Czy np kradzież, zboczenia seksualne, mordestwo nie jest już takim poważnym
przestępstwem? Tutaj autor zapewne przyzna że dyspensacja nie ma zastosowania
pomimo iż współczesne społeczeństwo łagodzi niektóre z tych grzechów a niektóre
wręcz podaje jako normalne.
Autor pisze z jednej strony, że relacja seksualna
bez publicznego zobowiązania nie jest małżeństwem natomiast kilka stron dalej
udowadnia iż pozamałżeński akt seksualny czy wręcz oglądanie pornografii jest
zerwaniem tego związku uprawniającym do rozwodu i kolejnego, pełnoprawnego
również przed Bogiem, małżeństwa. Przebaczenie i odnowienie relacji jest
opcjonalne ale nie konieczne. (ku sprostowaniu: przebaczenie tak ale odnowienie
już wedle uznania). Na pomoc tym twierdzeniom
przychodzi przypis redakcji (NPD) numer 12 oraz 19 i 30 mówiący iż „Człowiekiem który może
rozdzielić małżeństwo nie jest sędzia czy duchowny. To może uczynić jedna ze
stron tego małżeństwa. Zdrada małżeńska (wg Mateusza 5;32b i Mt 19;9 – gr
porneia) jest w istocie rozdzieleniem fizycznej jedności małżeństwa o której
mówił tu Jezus.” Tą linię
jeszcze wesprze rozbudowane w tym wydaniu książki tłumaczenie NPD Mt 19;9 które
brzmi:
„Ja natomiast wam mówię: każdy mężczyzna
który oddala swoją żonę z jakiegokolwiek powodu innego niż uwikłanie w
pornografię, wyuzdanie i zboczenia seksualne albo z powodu niepodzielania
zaufania do Boga i Jego Słowa, a następnie poślubia inną dopuszcza się
cudzołóstwa.”
Jakże szeroko rozbudowane znaczenie słowa porneia
tłumaczone w większości polskich przekładów jako wszeteczeństwo, poróbstwo,
nierząd. Tutaj mamy niepodzielanie wiary w Boga, jaka furtka, bo cóż i kto
będzie w stanie zdefiniować podzielanie wiary. Poza tym uwikłanie w pornografię
do jakiego stopnia. Nie wiem czy w tym momencie bardziej krytykuję poglądy
polskiego wydawcy czy autora książki choć ten pogląd póżniej jest też
reprezentowany przez autora. Teraz jest dobry czas by przyjrzeć się tzw.
wyjątkowi w tym fragmencie Pisma.
Chciałbym
w tym miejscu przedstawić pogląd innego chrześcijańskiego badacza, znawcy języków biblijnych, doktora Leslie McFall’a z Cambridge. David
Pawson w swojej książce "Remarriage is an adultry unless" przytacza
ten pogląd w dopisku do kolejnego wydania, jako nowe wartościowe współczesne wytłumaczenie
rozpatrywanego przez nas fragmentu.
Wyjaśnienie
dr. Leslie McFall’a (zmarłego w 2015 roku) można znaleźć w dokumencie nad
którym pracował kilkanaście lat. Ponieważ jest to dzieło obszerne (niemalże 600
stron) oraz w języku angielskim, łatwiej będzie zapoznać się z poniższym
podsumowaniem opracowanyn
przez Pastora Pawła Jurkowskiego z Wejcherowa zamieszczone na stronie www.oblubienica.eu.
„Przez 15 wieków stanowisko
niemal całego Kościoła w sprawie rozwodu i powtórnego małżeństwa było
jednoznaczne i jednolite, mianowicie Chrystus obalił niegodziwą praktykę
rozwodów i potwierdził pierwotną zasadę nierozerwalności małżeństwa.
Jednak w połowie XVI
wieku, w środowiskach protestanckich, nastąpił zgubny w skutkach zwrot od tego
ortodoksyjnego stanowiska, którego gorzkie owoce zbieramy aż po dziś dzień.
Ten fatalny zwrot został
zapoczątkowany przez częściowo przychylnego reformacji, rzymskokatolickiego
duchownego - Desideriusa Erasmusa – znanego nam jako Erazma z Rotterdamu.
Erazm był nieślubnym
synem Rogera Gerarda który później został katolickim kapłanem i Margaret, córki
lekarza z Zevembergu. Urodził się w Rotterdamie w 1466 lub 1467 roku.
Był jednym z czołowych
humanistów renesansu (książę humanistów), propagatorem kultury antycznej.
Głosił, że człowiek z natury jest dobry, zło zaś pochodzi z niewiedzy.
W swoich dziełach
krytykował przywary społeczne, takie jak przekupstwo, hipokryzja, rozwiązłe
obyczaje kleru. Nie zgadzał się z dogmatycznym twierdzeniem ówczesnego kościoła
na temat nierozerwalności małżeństwa.
Uważał, że są przypadki
w których należy dopuścić do rozwodu.
W 1516 r. opracował swe
pierwsze greckie wydanie Nowego Testamentu.
Wzbudziło ono
zainteresowanie prawdami wiary pierwotnego Kościoła i w konsekwencji
przyczyniło się do zakwestionowania wielu rzymskokatolickich doktryn, co z
kolei wywołało burzliwe kontrowersje.
Erazm zachęcał osoby
świeckie do czytania Pisma Świętego i początkowo popierał działalność Marcina
Lutra. W liście do papieża Leona X nazwał Lutra "potężną trąbą ewangelii
prawdy".
W późniejszym czasie
poróżnił się z Lutrem w kwestii wolnej woli człowieka, pozostał jednak
zwolennikiem reform w Kościele oraz nawoływał do powrotu do nauki Chrystusa.
Z powodu swoich poglądów
naraził się na ostrą krytykę władz kościoła katolickiego, któremu pozostał
jednak wierny aż do swej śmierci w 1536r.
W wielu miejscach Europy
zwalczano rozpowszechnianie jego dzieł, palono je na stosie, jego samego zaś
oskarżano o herezję (na jego pogrzebie nie zjawił się żaden katolicki
duchowny).
Ten krótki rys
biograficzny pozwala nam zrozumieć wpływ tego człowieka na tamtą epokę, oraz
przyczynę, dla której jego greckie wydanie Nowego Testamentu stało się podstawą
do pierwszych tłumaczeń reformacyjnych.
W latach 1516 – 1536 w
Europie wydano tysiące egzemplarzy greckiego Nowego Testamentu Erazma z
Rotterdamu. Były to stosunkowo tanie wydania – jednak zostały wykonane w
pośpiechu, nieuważnie i zawierały mnóstwo gramatycznych i drukarskich błędów.
Drugie wydanie zawierało 400 poprawek w odniesieniu do pierwszego, trzecie
wydanie 118 poprawek, czwarte wydanie 100 poprawek, piąte wydanie 4 poprawki. Według niektórych
znawców greki te poprawki dotyczyły jedynie najgorszych błędów drukarskich, a
poprawki tekstowe wprowadziły tyle nowych błędów ile usunęły starych.
Luter w swoim
tłumaczeniu na język niemiecki w 1521 r. opierał się na drugim wydaniu Nowego
Testamentu Erazma.
Jednym z
najpoważniejszych błędów jakich dopuścił się Erazm było dodanie małego słowa
(ei) w Ew. Mateusza 19:9 które zmieniło oryginalne znaczenie “nie dla
wszeteczeństwa” na nowe „z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa”.
We wcześniejszych
manuskryptach z których Erazm korzystał przy pracy nad swoim wydaniem NT nie ma
zwrotu „z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa” ale grecki tekst zawiera trzy
słowa “nie dla wszeteczeństwa”.
Również późniejsze
edycje greckiego Nowego Testamentu nie zawierają błędu Erazma, ale wróciły do
pierwotnego tekstu.
Jednak wszystkie
poreformacyjne tłumaczenia konsekwentnie opierają się na wspomnianej
interpretacji i sugestii jaka z niej wynika.
Wyrywając wiersz z
kontekstu, moglibyśmy sądzić, że to i tak nie zmienia znaczenia, bo sens
pozostaje taki sam „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, nie dla wszeteczeństwa,
i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży”
Aby to wyjaśnić
pozwoliłem sobie zadzwonić do znawcy języków biblijnych doktora Leslie McFall’a
z Cambridge w Wielkiej Brytanii.
Wg informacji, które od
niego uzyskałem wyrażenie „nie dla wszeteczeństwa” jest kategorycznym
przeczeniem odnoszącym się do pytania faryzeuszy, wokół którego toczy się cała
ta rozmowa: Czy wolno odprawić żonę swoją dla każdej przyczyny?
Za tym pytaniem, jak już
wiemy, stało nauczanie dwóch wpływowych rabinów Hillela i Shammai. Jeden twierdził,
że rozwód może nastąpić tylko w wyniku wszeteczeństwa, a drugi twierdził, że
rozwód może nastąpić w wyniku wszeteczeństwa, jak również z innych, mniej
istotnych powodów.
Jezus zaś stwierdza:
„nie dla wszeteczeństwa”, a więc nie staje po stronie żadnego z rabinów.
Twierdzi, iż obaj się mylą.
Zauważmy reakcję uczniów
- Jeśli tak się przedstawia sprawa męża i żony, nie warto się żenić!
Jeżeli Pan Jezus
twierdzi, że rozwód jest dopuszczalny w przypadku wszeteczeństwa – to zgadza
się z opinią bardziej konserwatywnego rabina Shammai - to nie byłoby szokiem
dla uczniów – oni znali takie nauczanie.
Ich reakcja jednak
wskazuje na zdumienie i obawę, prowadzące do wniosku, iż jeśli nie ma żadnego
przyzwolenia na rozwód to lepiej się w ogóle nie żenić!
W kontekście ich reakcji
i całej tej rozmowy to wyrażenie „nie dla wszeteczeństwa” nie jest klauzulą
wyjątku czy przyzwolenia ale raczej wykluczenia wszelkich powodów do rozwodu –
łącznie z wszeteczeństwem.
To by wyjaśniało fakt
braku tej klauzuli w pozostałych Ewangeliach.Jest to też zgodne z nauczaniem
Pana Jezusa na temat przebaczenia – wszeteczeństwo nie jest wyjątkiem, którego
nie musimy przebaczać.
Jeśli nasz małżonek
dopuścił się wszeteczeństwa, nie mamy pozwolenia na porzucenie go, ale mamy
obowiązek przebaczenia i pojednania.
Jeśli tak nie jest, to
powinniśmy zweryfikować nasze ślubowanie małżeńskie – Zamiast ślubować „Póki
śmierć nas nie rozłączy” winniśmy dodawać „Jeśli wszeteczeństwo nas nie
rozłączy” albo coś w tym rodzaju! Wg Słowa Bożego i ogólnie uznanego
chrześcijańskiego rozumienia, małżeństwo jest przymierzem, które tylko śmierć
może zakończyć.”
Chciałbym też przedstawić kilka moich myśli na temat greki nowotestamentowej bardziej
związanych z logiką tekstu niż ściśle z gramatyką, której nie znam i muszę
polegać na słownikach i opracowaniach.
Zdanie z Ewangelii Mateusza 5;32, mówiące o wyjątku to: Παρεκτος λογου πορνειας (parektos logou porneias). Παρεκτος - dosł wyjątek. Natomiast w Ewangelii Mateusza 19:9: μη επι πορνεια
(mē epi porneia) μη επι mē
epi dosłownie - nie
dla. Wydanie greckie Nowego Testamentu opracowane przez Erazma zawiera ει (ei) – jeśli, ει μη επι πορνεια
(ei mē epi porneia) które drastycznie
zmienia znaczenie z wykluczenia na wyjątek.
Dz. Ap 26;29: A Paweł na to:
„Dziękowałbym Bogu, gdyby, niedługo czy długo, nie tylko ty ale i wszyscy,
którzy mnie dziś słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, pominąwszy te więzy”.
Tutaj jest użyte słowo Παρεκτος na określenie wyjątku, w Bibli Warszawskiej
określone słowem “pominąwszy”. ει μη (ei mē) – Jeśli nie, w znaczeniu: z wyjątkiem, znajduje
się w ewangeliach: Mt 12;4 w
kontekście chlebów którym nikomu nie można było jeść jak tylko (z wyjątkiem) samych kapłanów.
Mt
11;27 Wszystko zostało mi
przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec i nikt nie zna
Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Tutaj użyte jest dwa razy ει μη (ei mē) kontekst wskazuje że chodzi tu o znaczenie - z
wyjątkiem, wyrażone w naszej Biblii słowem “tylko”. Takie wyrażenie pojawia się
w Nowym Testamencie wielokrotnie, natomiast nie pojawia się w Mat 19:9. Wszystkie współczesne
opracowania greckiego Nowego Testamentu nie zawierają ει μη επι (ei mē epi), ale jedynie μη επι(mē epi). Nawet manuskrypty z
których korzystał Erazm nie zawierały wyjątku, więc nasuwa się wniosek, że te
dwie litery zostały przez Erazma dodane w jego opracowaniu Textus Receptus.
Są dostępne
fotokopie manuskryptów z których Erazm korzystał udowadniające to fałszerstwo,
za którym poszła cała reformacja jak i również tłumaczenia katolickie. Dzisiaj
pomimo większej wiedzy i ogromnej ilości manuskryptów do porównania oraz
wszystkich opracowań tekstu greckiego nie zawierających błędu (Fałszerstwa)
Erazma, wsztstkie tłumaczenia zawierają nierzetelne tłumaczenie „ z wyjątkiem”.
Jakie to smutne że tak mało głosów korygujących błędy mające tak silne wpływy
na postępowanie ludzi.
Dalsze badania tekstu Nowego
Testamentu przynoszą więcej światła na
użycie μη επι(mē epi) w znaczeniu zaprzeczenia
Dz Ap. 4;17 oraz 24;4 i tutaj tłumacze nie mieli wątpliwości o przetłumaczeniu
tych zwrotów jako: „nie w” oraz „nie przez” (tłum interninarne), oczywiście w
tłumaczeniach jest to dostosowane do gramatyki i logiki języka polskiego
by zachować sens. Zwrot
ει
μη επι
(ei mē
epi) również znajduje się w Nowym testamencie i ma
znaczenie wyjątku w 1 Tym 5;19
Widzimy tutaj silny wyjątek: εκτος ει μη επι mówiący kiedy można rozpatrywać sprawę sporną
przeciw starszemu (biskupowi). Taki wyjątek z pewnością nie występuje w Mat
19;9
Leslie McFall podsumowuje:
(A) Jeżeli
w nauczaniu Jezusa nie ma wyjątku w sprawie przebaczenia, to nie ma również
wyjątku w Jego nauczaniu na temat rozwodu (wybór McFall’a)
(B) Jeżeli w nauczaniu Jezusa jest wyjątek w
sprawie rozwodu, to jest również wyjątek w Jego nauczaniu na temat przebaczenia
(wybór Erazma)
Trochę obszerne
wyjaśnienie ale z uwagi iż większość książki Michaela Pearla oparta jest na
założeniu iż wyjątek w Mat. 19;9 istnieje i na nim opierał swoje wieloletnie
nauczanie uznałem że warto to zamieścić.
Autor przechodzi
do Apostoła Pawła jako potwierdzającego słowa Pana Jezusa o naturalnej
nierozrywalności małżeństwa cytując List do Rzymian 7;1-3 gdzie jest mowa, że
tylko śmierć rozwiązuje małżeństwo. Chwilę pózniej jednak pisze iż porneia jest
tak okrutnym czynem że przez samo to dokonuje się zerwanie małżeńskiego
przymierza. Cytując z 1 Kor 6;16 o tym że kto obcuje z nierządnicą staje się z
nią jednym ciałem. Sugerowane nam jest iż jednorazowa zdrada fizyczna lub
oczami powoduje zerwanie przymierza i uwalnia stronę zdradzoną do zawarcia legalnego w Bożych oczach
powtórnego mąłżeństwa (str.50). Tak jak wcześniej już zaznaczyłem Michael Pearl
pisał iż akt seksualny bez zobowiązania społecznego nie jest połączeniem 2 osób
w wiążący związek małżeński. Aby wybrnąć z tej sytuacji zasugerował bym
autorowi wycofanie się z założenia iż porneia zrywa więzy małżeńskie i po
prostu powiedzieć iż każde zaangażowanie w jakąkolwiek formę niemoralności
seksualnej przedmałżeńskiej jak i w trakcie trwania małżeństwa to grzech wobec
Boga i wobec ludzi i należy się upamiętać a więc zerwać bezprawne więzy i
przyjąć przebaczenie oraz zastosować
zasadę przebaczenia przez tych którzy przez ten grzech zostali poszkodowani.
Należy też by grzesznik przyjął konsekwencje jakie ten grzech ze sobą niesie.
Czasem to może być nadszarpnięte zaufanie, czasem odsunięcie od służby a czasem
odosobnienie jeżeli grzech miał skutki prawno - karne. Tak też powinno się
postępować z innymi nadużyciami względem ludzi. Powrót i odnowienie powinno być
w założeniu, choć uwarunkowane wydawaniem owoców godnych upamiętania. To dla
mnie jest poselstwo Dobrej Nowiny o ratunku w Jezusie. Niestety wnioski do jakich
dochodzi autor podsumowując rozdział 3 na str 51 nie są spójne z jego
twierdzeniami na stronie wcześniejszej.
Czas na 4
rozdział ksążki, gdzie jest rozważany 7
rozdział 1 listu do Koryntian. Znajdujemy kolejne dziwne zrozumienie tekstu lub próby dopasowania
interpretacji do postawionych założeń. Postaram się wyjaśnić kilka aspektów i
udowodnić dlaczego nie zgadzam sie z autorem książki również w tym aspekcie.
Zacznijmy więc.
Wychodząc z
wcześniejszych założeń, autor przechodzi do Pawła dodającego możliwość
małżeństwa po rozwodzie, nie tylko na podstawie wyjątku porneia. Jednak zanim
do tego dojdzie mówi nam, iż ze względu na niebezpieczeństwo (jak NPD podaje)
pornografii lub nieczystej swobody seksualnej, niech każdy ma swoją żonę a kobieta męża. Tutaj
interpretacja jest literalna a więc każdy kawaler panna i rozwiedziony, (moim
zdaniem: kawaler, panna, wdowiec i wdowa czyli osoby uprawnione do powtórnego
małżeństwa). Niekonsekwencją więc było by dla Pawła dodawać póżniej aby kobieta
która odeszła od swojego męża pojednała się z nim lub pozostała samotna. Nie
powiedziano z jakiej przyczyny odeszła, więc możemy zakładać że to obojętne,
gdyż w przeciwnym przypadku potrzebna by była jakaś klauzula, typu porneia czy
przemoc lub jeszcze coś. Jest więc logicznym że jakaś grupa powinna pozostać
samotna, lub pojednać się ze współmałżonkiem który żyje. Każdy więc odnosi się
do każdej osoby która jest uprawniona (przede wszystkim moralnie) do
małżeństwa. Autor również próbuje udowodnić iż brak współżycia seksualnego to
stan nie do zniesienia(str. 59-61) i rozumiem po części co ma na myśli, jednak
mam też kilka zastrzeżeń. Co jeżeli współmałżonek na skutek wypadku lub choroby
nie będzie w stanie zaspokoić fizycznych potrzeb drugiej osoby, co jeżeli ze
względu na wiarę zostanie zesłany na galery lub do kamieniołomów, co
jeżeli ktoś, pomimo swej wiary, ma
jakieś inne zewnętrzne lub inne uwarunkowania, które doprowadziły do pozostania
samotnym (bo na przykład nikt go czy jej nie chciał). Nie będziemy chyba
losować kto za kogo wyjdzie bo to by była jakaś niebezpieczna sekta.
Werset 8 i 9 mówi
o tych którzy jeszcze nie wstąpili w związki małżeńskie i o owdowiałych dając im opcję pozostania samotnymi lub
jeżeli nie mogą się powstrzymać by weszli w związki małżeńskie. Rozwodnicy więc
takiej opcji nie mają. Przy 11 wersecie autor na str. 64 zgadza się z Bożym
zamiarem (w końcu) uznaje że nie ma tam żadnego wyjątku pornei czy cudzołóstwa
ale jednocześnie komentuje że ten werset stoi w sprzeczności z tym co sam Paweł
zezwala w tym samym rozdziale. Mam złą wiadomość dla autora: to tylko stoi w
sprzeczności z jego własnymi interpretacjami kolejnych wersetów.
Strona 65 zawiera
zdanie które mnie zaskoczyło najbardziej w tym rozdziale. „Paweł
odnosi się do rozbieżności swoich słów ze słowami Chrystusa” nie sądzę by Paweł próbował wchodzić na pole
mówienia czegoś przeciwnego niezgadzającego się ze słowami swojego Zbawiciela.
Po prostu próbuje powiedzieć, coś czego nie miał w osobistym objawieniu lub
wiedzy co zrobić w sytuacji nowej gdy
niewierzący chce się rozwieść ze względu na wiarę. Moje doświadczenie
duszpasterskie mówi mi że jedną z najczęściej spotykanych frustracji osób
których współmałżonek jeszcze się nie nawrócił to presja by dla dobra rodziny
nie chodzić do kościoła, czsem również używano groźby rozwodu. Co do tego jak
długo trwa małżeństwo, Paweł położył fundament w ostatnich wersetach tego
rozdziału. A więc tutaj jego przekazem jest, że jeżeli niewierzący chce odejść
niech odejdzie. Brat czy siostra nie są niewolniczo związani i nie muszą iść na
kompromis ze swoją wiarą i przystawać na szantaż ze strony niewierzącego.
Niewolnicze związanie nie odnosi się do małżeństwa ale do sumienia bo do pokoju
powołał nas Bóg.
Tutaj NPD zwów
trochę zmienia znaczenie greki nowotestamentowej gdzie werset ten brzmi dość
ogólnie i nie oddaje tekstu greckiego, a narzuca interpretację pisząc: ”w
takiej sytuacji brat czy siostra nie są niczym związani” dlatego odsyłam do interlinarnego wydania NT
(również wydanego przez to samo wydawnictwo) gdzie jest przetłumaczone: „nie jest poddany niewoli brat czy
siostra”. Strona 68 niesie dalsze kontrowersje. Trwanie przy
niewierzącym współmałżonku, dla autora, jest jedną z alternatyw. Zaznaczam, że
pomimo iż Apostoł mówi o powołaniu do pokoju i o pozwoleniu na odejście
niewierzącemu, nie zaznacza w żaden wyrażny sposób możliwości powtórnego
małżeństwa. Tak jakby opcją było to, co napisane wcześniej, więc pojednanie lub
samotność. Nie wnika ile należało by czekać? Czy do czasu aż tamten się z kimś
zwiąże? Wspomniane są dzieci więc dla dobra dzieci powinno się dążyć do
jedności rodziny. To wierząca część tego związku ma być przykładem. Otwartą
drogą do pojednania i wiary. Sygnałem dla winnej strony nie może być: jak tylko
odzszedłem to sobie znalazła innego ze swojej sekty, co to za wiara, nic innego
nie reprezentują, a niby tacy święci.
Raczej czekam i
jestem ci wierna czy wierny bo przed Bogiem jesteśmy jedno i człowiek tego nie
może rozdzielić. Nie jest to nowe objawienie jak sugeruje autor i w żaden sposób
nie jest w konflikcie z tym co powiedział Jezus, tylko próba zastosowania
objawienia w nowej sytuacji. Nie jest to nakaz obligatoryjny bo nie o to tutaj
chodzi. Chodzi o zachowanie swojej wiary i swoich przekonań nie ulegając presji
od innych, od tych na którym najbardziej nam zależy.
Strona 74 przynosi
kolejny wątek. W usta koryntian wplecione zostaje nigdzie nie zapisane
pytanie: Dlaczego niby to ma być
odpowiedź na pytanie odnośnie kogoś rozwiedzionego kto chciałby ożenić się
ponownie. Widać, że autor poszukuje tutaj kolejnego pretekstu poza całym
kontekstem, jako by Paweł ciągle przygotowywał koryntian a wraz z nimi całe
chrześcijaństwo na szeroką wolność do powtórnych ślubów po rozwodzie. Argument,
dlaczego wogóle myśleli że grzeszą chcąc się pobrać, może mieć w swoje
wyjaśnienie w orginalnym tekście greckim lub bardziej dosłownym tłumaczeniu niż
NPD, które tutaj narzuca po raz kolejny swoją interpretację. Może warto by
przemianować na BDR (biblia dla rozwodników) tekst grecki nie sugeruje w 1Kor 7;27-28
iż chodzi tu o rozwodników lecz o wolnych od małżeństwa. Wolny od małżeństwa
człowiek i mogący prawnie wstąpić w związek małżeński to ten, który w Boży
sposób takie prawo nabył czyli przez owdowienie. Skąd to wiem? Otóż jak długo
trwa małżeństwo Paweł naucza w Rzym 7;2-3 oraz w 1Kor 7;39 oraz 1Kor 7;10-11.
Nauczając rozwodników by pozostali samotni lub się pojednali. Próbą nadania
znaczenia rozwodu w 1Kor 7;27, było wydanie Nowego Testamentu Przekład Nowego
Przymierza, w którym ten werset brzmi: „jesteś rozwiedziony z żoną...” wydanie
całej Bibli tego przekładu zawiera już poprawione tłumaczenie tego fragmentu
„przestałeś być związany z żoną...”, jeżeli chodziło by o rozwiedzionych Paweł
musiałby zaznaczyć którzy rozwiedzeni mogą, a którzy nie mogą się pobrać.
Dlatego przychylam się do zrozumienia, w jaki sposób przestali być związani z
żoną, czyli poprzez owdowienie. Zapewne mysleli iż owdowienie nie uwalnia ich
od małżeństwa co było dość częstym rozumieniem nawet w kolejnych wiekach np u
Atenagorasa czy Tertuliana. Paweł przynosi wyjaśnienie. Ten kontekst jest
ciągle w nurcie, iż lepiej pozostać wolnym od małżeństwa jeżeli się w nim nie
jest.
Kobieta w wersecie
28 to nie po prostu wolna osoba z jakiegokolwiek powodu, jak sugeruje autor,
lecz ta która może wyjść za mąż a nie rozwódka której Paweł zaleca pozostanie
samotną lub do pojednania się z mężem. Z pewnością Paweł pamiętał co zalecał we
wcześniejszych wersetach co też z pewnością czytelnicy właściwie odczytali.
Według autora,
mamy zwrócić uwagę (Str 76), iż: „nie chodzi o pannę, która chce poślubić
mężczyznę, który wcześniej porzucił swoją żon, ani mężczyznę od którego odeszła jego poprzednia żona z
powodu popełnionej przez niego pornei lub cudzołóstwa.” Absurd, tekst Pisma
Świętego tutaj rozważany 1 Kor 7,28 nie daje nam wogóle żadnych wyjątków.
Apostoł odnosi się do rozterek, czy wogóle panna powinna wychodzić z mąż, lub
czy powinno się wiązać z osobą wolną od
żony, (przez owdowienie).
Komentując ostatni
werset tego rozdziału listu do Koryntian, autor uznaje porządek ustanowiony
przez Boga i podtrzymany przez Zbawiciela, wtrącając jednak furtkę sytuacji
patologicznych. I choć zgadzam się ze zdaniem, iż nie można zezwolić by
patologiczne sytuacje raniły ludzi i należy je
właściwie i prawnie adresować, to nie powinno się zostawiać furtki
rozwodu i możliwości powtórnego małżeństwa, ale zachęcać do bożych postaw wobec
takich osób, dając możliwość upamiętania i zmiany postępowania, oraz do
odnowienia świętej relacji małżeńskiej,
według orginalnego Bożego założenia.
Strona 83. Autor
wkłada w usta Pawła słowa króre nigdy nie padły ani nie można ich wywnioskować.
Należało by stosować słowa samego Zbawiciela zapisane w Ewangelii w poprawnym
tłumaczeniuktórego dzisiaj unikają tłumacze i komentatorzy biblijni.
Mt 19;9 Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, nie dla wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto
by odprawioną poślubił, cudzołoży.
Mk 10;11-12 Ktokolwiek by
rozwiódł się z żoną swoją i poślubił inną, popełnia wobec niej cudzołóstwo. A jeśliby sama rozwiodła się z mężem
swoim i poślubiła innego, dopuszcza się cudzołóstwa.
Luk 16;18 Każdy, kto opuszcza żonę swoją, a
pojmuje inną, cudzołoży, a kto opuszczoną przez męża poślubia, cudzołoży.
Wszystkie 3 zapisy przy
właściwym zrozumieniu Mt 19;9 są spójne i dają nam obraz woli Bożej dla
małżeństwa chrześcijańskiego.
Strona 84 przynosi pomysł iż cudzołóstwo to grzech
początkowy a nie permanentny i jeżeli się z niego pokutowało to już kolejne
akty seksualne małżeństwa zawartego w skutek cudzołóstwa nie są grzechem. Nie
jest to nowy pomysł i już w pierwszych wiekach pojawiały się takie pomysły.
Krótko
i trafnie wskazał Augustyn, w swoim
dziele „O małżeństwach cudzołożnych”: „Zobacz, co to byłby za absurd. Ktoś
dlatego nie byłby cudzołożnikiem, że poślubił cudzołożnicę. I co budzi jeszcze
większą zgrozę: owa kobieta, dlatego że popełnia cudzołóstwo, nie byłaby już
cudzołożnicą: bo dla następnego męża nie byłaby już cudzą żoną, lecz jego
własną... Gdyby cudzołóstwo rozwiązywało związek małżeński, co znaczyłyby słowa
Apostoła: uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współżyje z
innym mężczyzną.”
Złodziejem jest osoba która
kradnie, kłamcą ten który kłamie. Usunięciem stanu grzechu jest upamiętanie
czyli odwrócenie , porzucenie i nie czynienie ponownie. Jeżeli dalej będziemy
kraść będziemy nadal złodziejami nawet jeżeli w jakimś momencie życia
powiedzieliśmy tak Chrystusowi. W takim prypadku hańbimy imię naszego
Zbawiciela co może w końcu doprowadzić nas do zguby.
Rozdział „Bóg jest po
rozwodzie” przynosi myśl w jaki sposób sam Bóg rozpatrywał oddalenie i list
rozwodowy. Bóg odsunął Izrael, by doprowadzić do pokuty, nie wziął kogoś
innego. Jezus jest oblubieńcem, wiernym i oczekuje wierności. Poślubi wierną i
czystą oblubienicę oczyszczoną przez Jego Słowo i Krew Baranka. Tak jak Jezus
nie opuszcza swojej oblubienicy tak i małżonkowie mają odzwierciedlać miłość
Chrystusa do Kościoła. Dlatego rozwody tak bardzo godzą i wykrzywiają
zrozumienie kim jest Bóg.
Listy z pytaniami
i odpowiedzi są odzwierciedleniem postawy autora przedstawione we
wcześniejszych rozdziaach więc w większości omówione. Jedna rzecz zwróciła moją
uwagę w próbie interpretacji Rzym 7;1-3 Str.96 interpretacją jest jeżeli ma męża tzn jeżeli nie jest rozwiedziona a
łączy się z innym to popełnia cudzołóstwo. Werset Pisma Świętego mówi, że
kobieta jest związana z mężem dopóki on żyje. Nie jest w nim zawarte: dopóki
się nie rozwiedzie lub porneia ich nie rozłączyła. Autor znów naciąga
interpretację bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Parafrazowanie mu nie
wychodzi.
Str 98 pytanie:
„mój mąż miał romans...” odp: masz najświętsze prawo by odejść i zawrzeć
kolejne małżeństwo bez grzechu, ale możesz ewentualnie przebaczyć. Oczywiście
skróciłem i sparafrazowałem z nutką sarkazmu. Co to za porada, na co wystawiamy
tego męża, bo na pewno nie na nawrócenie i święte życie. Autor wymienia iż
ludzie szukają luk w prawie, a sam takie luki tworzy wprowadzając ludzi w bąd.
W odpowiedzi na inne pytanie, autor łagodzi cudzołóstwo ludzi, którzy w wyniku
swego romansu doprowadzili do rozwodów swoich poprzednich związków i wzieli
ślub ze sobą. Cóż za łaskawość? A co na ten temat Ewangelia?
W końcu autor
przechodzi do chrześcijańskiej bigoterii co w zasadzie tłumaczy skąd wydawca we
wstępie w tak negatywny sposób odnosi się do ludzi inaczej myślących
szukających biblijnych wzorców. Krytykowanie ludzi, którzy nigdy się nie
rozwiedli jest właśnie atakowaniem tych którzy właśnie mają fundament biblijny
w ich związkach i dlatego razem trwają. Nikt nie wie co przeszli i na jakie
próby byli narażeni.
Nie mówmy by nie osądzać, osądzając i
oskarżając o bigoterię, doktrynerską sprawiedliwość czy o bycie bardziej
sprawiedliwym niż sam Bóg. Czy Jezus nie
ganił ludzi za cudzołóstwo? „Rodzie cudzołożny”, oraz do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie:
„idź i nie grzesz więcej”. W zasadzie Autor przeciwstawia się rozwodom z powodu
niezgodności charakterów, a z powodu sytuacji patologicznych zaleca separację i
pozostanie samotnym. Jednak w swoim nauczaniu od ponad 50 lat stwarza furtki i
utwierdza ludzi w ich zatwardziałych, niechętnych do przebaczenia sercach.
Strona 124 zawiera dość kontrowersyjną
informację w osobistej refleksji autora iż nigdy nie prowadził ceremonii
zaślubin osób rozwiedzionych, gdy poprzedni współmałżonek żyje. Autor czuje się
niekomfortowo w takich sytuacjach, pomimo doradzania przez 50 lat, iż osoby
zdradzone fizycznie lub wirtualnie, mają prawo rozwiść się i ponownie wziąć
ślub akceptowany i błogosławiony przez Boga.
Po wymianie zdań z wydawcą należy się sprostowanie. Autor przedmowy nie jest kobietą osobiscie przeżywającą krzywdę kobiet w chorych zwązkach.
Wymiana kilku maili niestety mało wniosła do mojego spojrzenia na tę książkę, dostało mi się jedynie kilka nowych komentarzy co do mnie i tego co piszę, nie wszystkie były grzeczne.
Po wymianie zdań z wydawcą należy się sprostowanie. Autor przedmowy nie jest kobietą osobiscie przeżywającą krzywdę kobiet w chorych zwązkach.
Wymiana kilku maili niestety mało wniosła do mojego spojrzenia na tę książkę, dostało mi się jedynie kilka nowych komentarzy co do mnie i tego co piszę, nie wszystkie były grzeczne.
Wybierajmy wąską ścieżkę prowadzącą do życia.
OdpowiedzUsuń